Ewa Piórko
Nie masz czasu czytać? W takim razie posłuchaj :)
Wyobraź sobie, że do Twojego mieszkania przybywa obcy człowiek. Pierwszy raz na oczy widzisz, tymczasem on mówi „Cześć, będę tu teraz z Tobą mieszkał”. Rozgaszcza się na kanapie w salonie, je przy Twoim stole kuchennym i korzysta z Twojej łazienki. Nie podoba Ci się to, nikt Cię jednak nie zapytał, czy to ok.
Albo inna sytuacja. To Ty stajesz przed faktem, że musisz się wprowadzić do obcych ludzi. Tak z dnia na dzień. Śpisz na ich kanapie, zajmujesz półkę w lodówce i rozkładasz swoje rzeczy na ich szafce w łazience. Nie wiesz, czy ci wolno. Ale nie masz wyjścia, to teraz Twój dom.
Nie znaliście się wcześniej, widzicie się pierwszy raz w życiu, nic o sobie nie wiecie. Pewnie zgodzisz się, że poza nielicznymi wyjątkami, nie ma co liczyć na cud. W obu przypadkach szybko pojawią się napięcie, nieporozumienia i frustracja.
Dlaczego w analogicznej sytuacji, ale mającej miejsce w kocim świecie, wiele osób oczekuje, że ich zwierzęta natychmiast się dogadają i będą ze sobą funkcjonować w pełnej zgodzie? Nie wiem. Tym bardziej, że koty to zwierzęta terytorialne. Teren, który do nich należy i zasoby, jakie na tym terenie mają, to dla nich bardzo ważne kwestie. Niechętnie się nimi dzielą z intruzem, a i intruz na czyimś terenie nie będzie miał łatwego życia.
Dlatego chcę Cię dziś przekonać, że nie warto narażać zwierząt na stres i wprowadzać nowego kociego mieszkańca do domu ot tak, na żywioł. Że warto podejść do tego z głową. Dać kotom czas na zapoznanie się i przyjęcie do wiadomości, że stado powiększa się i nie oznacza to końca świata.
SOCJALIZACJA Z IZOLACJĄ
Być może znasz to określenie, jeśli śledzisz kocie strony i grupy. Jeśli nie, to już wyjaśniam: socjalizacja z izolacją to stopniowy proces zapoznawania ze sobą kotów już mieszkających w domu z kotem, który dołącza do stada. Na potrzeby tej definicji przyjęłam założenie, że w domu jest kilka kotów, a wprowadza się jeden. Ale konfiguracje mogą być różne: możesz mieć jednego kota i chcieć adoptować kolejnego. Możesz mieć dwa koty i chcieć dokocić tę parę kolejną dwójką, bo decydujesz się na adopcję dwóch kotów, które już się znają. I tak dalej.
Ważny jest punkt wyjścia, wspólny dla wszystkich konfiguracji: jedne koty już mieszkają. Twoje mieszkanie to ich teren. Są u siebie. Ich jest kanapa, drapak i kuweta. Inne koty do nich dołączą. Znajdą się na terenie kontrolowanym przez obce osobniki. Twoją rolą jest zrobić wszystko, żeby dokocenie odbyło się w jak najmniej stresujący i frustrujący sposób dla jednej i dla drugiej kociej strony. I dla Ciebie też, rzecz jasna.
Jak się więc do tego z głową zabrać?
KROK 1 - JESTEM NIEWIDZIALNY
Będziesz potrzebować podstawowego kociego ekwipunku, czyli zestawu misek, legowiska, kocyka, zabawek i kuwety z łopatką oraz osobnego pomieszczenia. Może to być łazienka. Ważne, żeby dało się zamknąć drzwi. Instalujesz tam kuwetę ze żwirkiem, miseczki z jedzeniem i wodą, wszystko, czego będzie potrzebował nowy kot. Jeśli w drzwiach są na dole otwory wentylacyjne, zasłaniasz je.
Przywozisz kota i od razu, ale to od razu, umieszczasz go w przygotowanym pomieszczeniu. Nie pokazujesz nowego swojemu kotu. Nie wpuszczasz swojego kota. Zamykasz drzwi.
Tak wygląda początek procesu. Teraz kot-rezydent i nowy kot czują się przez drzwi, słyszą się, ale się nie widzą i nie mają bezpośredniego kontaktu. Twoim zadaniem jest spędzać czas i z rezydentem i z przybyszem. Bawić się i opiekować, zwracając szczególną uwagę na nowego – czy je, czy się załatwia. Woli się schować do transporterka niż bawić wędką? Nie zmuszaj go. Jest zestresowany nową sytuacją, na dodatek Ciebie nie zna albo zna mało. Jeszcze nie wie, czy jest bezpieczny. Okoliczności nie do pozazdroszczenia. Miej wyrozumiałość.
KROK 2 - JAK PACHNIESZ?
Kiedy przybysz Tobie zaufa i widzisz, że oba koty nie reagują nerwowo, nie syczą, nie prychają, czując czy słysząc się zza drzwi, możesz zacząć wymieniać zapachy. Bierzesz kocyk nowego i zanosisz go w pobliże miejsca, gdzie lubi leżeć rezydent. Kocyk rezydenta zanosisz nowemu. Możesz pobawić się z jednym, a potem z drugim kotem tą samą zabawką. Możesz pogłaskać jednego, a potem tą samą ręką drugiego. Pamiętaj, że na tym etapie też nic na siłę. Jeśli jeden albo drugi syczy, ucieka, czując zapach drugiego, przestań wymieniać zapachy i pozwól kotom przez dzień-dwa znowu zapoznawać się przez zamknięte drzwi.
KROK 3 - POZWIEDZAM
Jeśli koty reagują na zapachy neutralnie, możesz zacząć kolejny etap. Pozwalasz kotom nawzajem eksplorować swoje tereny. Tutaj przyda się jeszcze jedno zamykane pomieszczenie. Zamykasz w nim rezydenta, wypuszczasz nowego i pozwalasz mu zwiedzać. Obserwuj go cały czas i do niczego nie zmuszaj. Pozwól, żeby eksplorował w swoim tempie. Nie chce wyjść i obserwuje przez otwarte drzwi? Ok, pozwól mu. Wyszedł i skrada na się na ugiętych łapach? Nie interweniuj, zostaw za to otwarte drzwi do jego kryjówki. Jeśli postanowi, że wystarczy tego zwiedzania, powinien móc bez problemu wrócić do siebie.
Jeśli nowy kot nieźle sobie radzi, jest śmiały i chwilowa przeprowadzka do innego pomieszczenia nie zestresuje go za bardzo, możesz go zamknąć tam, gdzie wcześniej został na chwilę umieszczony rezydent. W tym czasie pozwól rezydentowi zwiedzać pomieszczenie nowego. Nie zamykaj drzwi, pozwól mu wycofać się w dowolnej chwili.
KROK 4 - TAK WYGLĄDAM
Widzisz, że na tym etapie wszystko gra, koty śmiało eksplorują nawzajem swoje rewiry? Pora, żeby się w końcu zobaczyły. Na razie przez uchylone drzwi. Nowy mieszkaniec jest w swoim pomieszczeniu, rezydent na zewnątrz. Uchylasz drzwi i pozwalasz zwierzętom na kontakt wzrokowy. Uważaj, żeby nowy nie wyszedł, a rezydent nie wdarł się na teren nowego. To jeszcze nie ten moment.