Malwina była działkową dzikuską, która czasem wpadała zajrzeć do misek na działce naszej wolontariuszki. Była nam znana, bo jakiś czas temu została złapana do sterylizacji. Nie zdradzała wtedy zainteresowania relacją z człowiekiem. Jej dzieciaki znalazły domy, a ona wróciła do życia w ROD.
Z czasem zaczęła przychodzić na działkę częściej i częściej, aż wreszcie stała się jej stałą bywalczynią. Wypatrywała z dachu altany, czy idą ludzie z jedzeniem. Gdy ich zauważyła, biegła na powitanie i zaczynała ocieranie i taniec wokół nóg.
Pojawiła się koncepcja, żeby jej znaleźć dom. Kiedy pewnego dnia przyszła, kulejąc na przednią łapę, zapadła decyzja – zgarniamy ją!
Malwi ma już za sobą leczenie zranionej łapy. Pozbyła się też pasażerów na gapę, których trochę miała, jak to wolnożyjąca kocia działkowczka.
Po Malwi zgłosił się dom tymczasowy aż z Lublina. Trochę daleko, ale co to dla nas. Pojechała. W DT będzie dalej się oswajać i, mamy nadzieję, wypatrywać domu na stałe
Adoptując Malwi wirtualnie, pomożecie nam ją utrzymać w dt.